Temat, który przerobiłam już dość głęboko, czyli czym oczyścić nosek niemowlaka.
Kupując pierwszą wyprawkę kupiłam na początek aspiratory Canpol i Sopelek. Wyszłam z założenia, że gruszka to przeżytek z czasów PRL i że nie będę w nią inwestować. Do tej pory przetestowałam jeszcze kilka innych aspiratorów i pewnie jeszcze niejeden przede mną :) Ale konkretnie:
Sopelek - podobało mi się, że jest niewielki i dość poręczny. Niestety posiada tylko 2 końcówki z filtrem i ciężko znaleźć do niego filtry zapasowe, a korzystanie wielokrotne z tych samych nie wydaje mi się specjalnie higieniczne.
Canpol - nie wymaga użycia filtrów, ponieważ posiada gumową błonkę, która pełni tę funkcję. W zestawie są 3 miękkie końcówki. Niestety wciąganie wydzieliny wymaga sporo siły i tchu. Nawet mój mąż narzekał, że ciężko cokolwiek wciągnąć.
Frida - chyba najpopularniejszy aspirator na rynku. Posiada gąbeczkowe filtry, które możemy bez problemu dokupić za niewielkie pieniądze. Nie wiem dlaczego rurka jest dość długa, co utrudnia jego czyszczenie, zwłaszcza jeśli wydzielina zdąży zaschnąć. Przydałaby się w zestawie jakaś szczotka, która ułatwiałaby mycie aspiratora. Niestety pierwszą Fridę musieliśmy wyrzucić, kiedy w wilgotnym (po myciu) wężyku dostrzegliśmy niepokojące czarne kropeczki :( Teraz mamy drugą i używamy jej sporadycznie, głównie wtedy kiedy gdzieś wychodzimy.
Katarek - jego największą zaletą jest to, że nie musimy wciągać wydzieliny ustami, tylko podłączamy go do odkurzacza. Wydaje mi się to o wiele lepszym rozwiązaniem, zwłaszcza jeśli mamy do czynienia z większym katarem. Do zestawu dołączona jest szczotka do czyszczenia i jedna końcówka.
Katarek plus - jak do tej pory najlepszy aspirator, z którym mieliśmy do czynienia. Od jego poprzednika odróżnia go to, że rozkłada się na więcej części i można go porządnie umyć oraz 2 końcówki dołączane do zestawu. W naszym przypadku okazało się to dość ważne, ponieważ nasza córka lubi niepostrzeżenie wyrzucać różne rzeczy do śmieci (tak stało się z końcówką Katarka nr 1), oczywiście w zestawie znajduje się szczoteczka do mycia. Jedyną wadą jest to, że ciężko wymyć dokładnie wężyk, a zdarza się, że wydzielina przedostanie się do jego wnętrza.
Nie mam, jak do tej pory, doświadczenia z aspiratorami elektrycznymi. Słyszałam opinie, że ich moc jest dość słaba i nie radzą sobie z większym katarkiem. Niemniej, pewnie prędzej czy później skuszę się i sprawdzę jak się sprawy mają.
Podsumowując, moim zdaniem lepsze są aspiratory podłączane do odkurzacza. Ich bezwzględną zaletą jest to, że nie musimy odsysać kataru własnymi ustami. Nie wiem czy to kwestia przypadku, ale kiedy używaliśmy standardowych aspiratorów za każdym razem sami męczyliśmy się z katarem. Nie wierzę, że filtr z gąbeczki potrafi zatrzymać wirusy :( W przypadku dzieci, które bardzo nie lubią odsysania wydzieliny, łatwiej nam również jedną ręką przytrzymać malucha, a drugą wykonać robotę. Nie musimy zmagać się dodatkowo z trzymaniem rurki w ustach. Natomiast wadą odkurzaczowych aspiratorków może być to, że nie wszystkie dzieci tolerują hałas odkurzacza i to może dodatkowo je stresować.
Kupując pierwszą wyprawkę kupiłam na początek aspiratory Canpol i Sopelek. Wyszłam z założenia, że gruszka to przeżytek z czasów PRL i że nie będę w nią inwestować. Do tej pory przetestowałam jeszcze kilka innych aspiratorów i pewnie jeszcze niejeden przede mną :) Ale konkretnie:
Sopelek - podobało mi się, że jest niewielki i dość poręczny. Niestety posiada tylko 2 końcówki z filtrem i ciężko znaleźć do niego filtry zapasowe, a korzystanie wielokrotne z tych samych nie wydaje mi się specjalnie higieniczne.
Canpol - nie wymaga użycia filtrów, ponieważ posiada gumową błonkę, która pełni tę funkcję. W zestawie są 3 miękkie końcówki. Niestety wciąganie wydzieliny wymaga sporo siły i tchu. Nawet mój mąż narzekał, że ciężko cokolwiek wciągnąć.
Frida - chyba najpopularniejszy aspirator na rynku. Posiada gąbeczkowe filtry, które możemy bez problemu dokupić za niewielkie pieniądze. Nie wiem dlaczego rurka jest dość długa, co utrudnia jego czyszczenie, zwłaszcza jeśli wydzielina zdąży zaschnąć. Przydałaby się w zestawie jakaś szczotka, która ułatwiałaby mycie aspiratora. Niestety pierwszą Fridę musieliśmy wyrzucić, kiedy w wilgotnym (po myciu) wężyku dostrzegliśmy niepokojące czarne kropeczki :( Teraz mamy drugą i używamy jej sporadycznie, głównie wtedy kiedy gdzieś wychodzimy.
Katarek - jego największą zaletą jest to, że nie musimy wciągać wydzieliny ustami, tylko podłączamy go do odkurzacza. Wydaje mi się to o wiele lepszym rozwiązaniem, zwłaszcza jeśli mamy do czynienia z większym katarem. Do zestawu dołączona jest szczotka do czyszczenia i jedna końcówka.
Katarek plus - jak do tej pory najlepszy aspirator, z którym mieliśmy do czynienia. Od jego poprzednika odróżnia go to, że rozkłada się na więcej części i można go porządnie umyć oraz 2 końcówki dołączane do zestawu. W naszym przypadku okazało się to dość ważne, ponieważ nasza córka lubi niepostrzeżenie wyrzucać różne rzeczy do śmieci (tak stało się z końcówką Katarka nr 1), oczywiście w zestawie znajduje się szczoteczka do mycia. Jedyną wadą jest to, że ciężko wymyć dokładnie wężyk, a zdarza się, że wydzielina przedostanie się do jego wnętrza.
Nie mam, jak do tej pory, doświadczenia z aspiratorami elektrycznymi. Słyszałam opinie, że ich moc jest dość słaba i nie radzą sobie z większym katarkiem. Niemniej, pewnie prędzej czy później skuszę się i sprawdzę jak się sprawy mają.
Podsumowując, moim zdaniem lepsze są aspiratory podłączane do odkurzacza. Ich bezwzględną zaletą jest to, że nie musimy odsysać kataru własnymi ustami. Nie wiem czy to kwestia przypadku, ale kiedy używaliśmy standardowych aspiratorów za każdym razem sami męczyliśmy się z katarem. Nie wierzę, że filtr z gąbeczki potrafi zatrzymać wirusy :( W przypadku dzieci, które bardzo nie lubią odsysania wydzieliny, łatwiej nam również jedną ręką przytrzymać malucha, a drugą wykonać robotę. Nie musimy zmagać się dodatkowo z trzymaniem rurki w ustach. Natomiast wadą odkurzaczowych aspiratorków może być to, że nie wszystkie dzieci tolerują hałas odkurzacza i to może dodatkowo je stresować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz