wtorek, 21 marca 2017

Misie szumisie - czy warto kupić?

W internecie aż roi się od różnego rodzaju szumiących zabawek dla niemowląt. Jako mama wybitnie nielubiącej spać córeczki próbowałam przeróżnych metod usypiania i utrzymywania tego stanu jak najdłużej. Oczywiście próbowałam stosować się do zasad dr Karpa. Do wyprodukowania szumu używałam za radą znajomych suszarki do włosów, odkurzacza i przeróżnych dźwięków z YouTuba. Niestety wszystkie okazały się bezskuteczne. Dlatego też na początku uznałam, że pewnie niewiele zdziała tu miś szumiś. Jednak po pewnym czasie zdesperowana zdecydowałam się na jego zakup. Córka miała już wówczas ok. 3 miesięcy. Wybór padł na wdzięcznego głowonoga o nazwie Whisbear, kupiłam wersję podstawową bez sensora płaczu. Misiek przyszedł pięknie zapakowany w milusi welurowy worek, taki z jakiego wykonany jest miś. Ale wygląd to nie wszystko, w tym przypadku najważniejsza była jego skuteczność. Przy usypianiu miś nie ułatwił mi sprawy, natomiast w nocy dość skutecznie przedłużał sen mojego dziecka. Kiedy córka zaczynała się kręcić w łóżeczku, włączałam misia i zasypiała grzecznie dalej, a zazwyczaj w takich momentach było już "pozamiatane". Każda mama wysoce aktywnego dziecka wie, że takie chwile są bezcenne. Przy tym wszystkim warto wspomnieć, że szum jest na tyle przyjazny dla ucha, że nie przeszkadzał również we śnie nam. Żałowałam wówczas, że zwlekałam z zakupem misia tak długo. Tym razem synuś będzie miał misia na wyposażeniu od samego początku, mam nadzieję, że i na niego będzie działał. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz